Czy poklasztorne obiekty, które odziedziczyliśmy po Cystersach kryją w sobie jakieś tajemnice? Spójrzmy co kilkadziesiąt lat temu pisała na ten temat pomorska prasa: "O ukrytych skarbach w klasztorze koronowskim czytamy w dziennikach nietutejszych, co następuje: swego czasu w Pelplinie na Pomorzu znaleziono w aktach grodzkich dokument, że w fundacji klasztoru Cystersów w Koronowie koło Bydgoszczy jest zakopane kilka skrzyń złota.
Założony z początkiem XIII wieku klasztor pali się kilka razy i dlatego po ostatnim pożarze w XVII wieku zamurowano w fundamentach znaczną część złota, ażeby w razie nowego pożaru można było klasztor odbudować. Że istnienie tego skarbu nie jest legendą, świadczy najlepiej fakt, że Niemcy przez dłuższy czas bardzo energicznie poszukiwali złota. Ostatnio poszukiwań dokonywał "Grenzschutz", a następnie - po przejściu Pomorza do Polski - nasze władze. Wszystkie jednak usiłowania pozostały bez skutku. Zdaje się jednak nie ulegać wątpliwości, że istnieją osoby wtajemniczone, którym znane jest miejsce ukrycia skarbów..." Poszukiwania te prowadzone były najprawdopodobniej również w jedynej znanej krypcie kościoła. Usytuowana jest ona w prezbiterium w poprzek całego kościoła pod ołtarzem głównym. O prowadzonych tam poszukiwaniach może świadczyć stan trumien i szkieletów. Nieżyjący już proboszcz koronowskiej parafii, ks. kanonik Aleksander Zawadzki opowiadał, że wszystko było w stanie kompletnego nieładu, porozrzucane po całej krypcie. Zlecił on, uporządkowanie znajdujących się tam trumien i kości. W związku z tym że niemożliwe było skompletowanie szkieletów, układano w ocalonych trumnach osobno czaszki i osobno inne części. Co więc z tymi skarbami w koronowskim klasztorze? Czy to prawda czy tylko legenda? Inną nie wyjaśnioną sprawą dotyczącą klasztoru jest miejsce pochówku księcia Kazimierza czyli Kaśka. W zarysie historyczno-statystycznym Diecezji Chełmińskiej z 1928 roku podaje się wśród ważniejszych wydarzeń historycznych dotyczących Koronowa również i takie: "W klasztorze koronowskim złożono do grobu księcia Kazimierza czyli Kaśka, syna księcia pomorskiego Bogusława V i jego żony Elżbiety, córki Kazimierza Wielkiego. Umarł on 2 stycznia 1377 roku". Informacje tę zaczerpnięto od kronikarza dziejów Polski Jana Długosza. Wiemy już, że znana jest w kościele tylko jedna krypta. jasno to wynika również z planów kościoła sporządzonych podczas pomiarów przeprowadzonych w klasztorze koronowskim przez Katedrę Historii Architektury Polskiej Politechniki Gdańskiej w roku 1959. Z kolei wiadomo że w krypcie tej pochowani byli tylko zakonnicy. Fakt ten potwierdzają osoby przebywające w niej w czasie jej otwarcia, nie dopatrując się żadnych śladów pochowania tam innych osób prócz zakonników. Dodać trzeba w tym miejscu następny cytat z "Zarysu historyczno-statystycznego..." - "Dnia 10 października 1410 roku rozpoczęła się przy Koronowie a zakończyła się przy Łącku ciężka i dla Polaków zwycięska bitwa przeciwko Krzyżakom, opisana szczegółowo przez Długosza. Nazajutrz pozbierano ciała poległych i pochowano je w klasztorze koronowskim". Dokładnie już sam Długosz pisze tak - "W sobotę nazajutrz po stoczonej bitwie, rycerze polscy, wziąwszy z sobą znaczniejszych spomiędzy jeńców, wyszli na pobojowisko, pozbierali ciała poległych, tak swoich jako i nieprzyjaciół i na wozach odprowadzili do klasztoru koronowskiego, gdzie po uroczystym nabożeństwie z należną czcią je pochowano". Drugi więc podobny fakt nie znajdujący potwierdzenia w realiach. Ale czy rzeczywiście? Czy naprawdę pod tak dużym obszarem kościoła jest tylko jedna krypta?